WŁÓKNO Z POKRZYW
Postanowiłam wprowadzić w życie fragment baśni z dzieciństwa. Pamiętacie „Dzikie łabędzie” i siostrę, która nocami dla swoich braci zamienionych w łabędzie robiła koszule z pokrzyw?
W ubiegłym roku podjęłam pierwszą próbę pozyskania włókna z pokrzyw. Zrobiłam to identycznie, jak z lnem.
Zerwałam, wysuszyłam, wyrosiłam, wysuszyłam. W teorii tu powinien być etap międlenia i pozyskania włókna.
Ale to była kompletna klapa, jedynie szczątki włókienek widoczne.
W tym roku druga próba:)
Zerwałam, pogniotłam kamieniem łodygi i dopiero wtedy zostawiłam do roszenia.
Ponoć nie tak prosto wyrosić idealnie pokrzywę, miałam szczęście że było mokro we wrześniu, ale i tak jest się do czego przyczepić.
Po roszeniu pokrzywę wysuszyłam, a następnie kilka dni temu zabrałam się za łamanie łodyżek na międlicy i cierlicy. Trzeba było robić to wiele delikatniej niż z lnem.
Włókno pokrzywy okazało się delikatne jak pianka w wannie:)
Wymiędlone włókno wyczesałam na gręplach do wełny, ale były do tego idealne, czesalnica do lnu kompletnie nie zdałaby egzaminu.
I oto efekt, roladki z pokrzyw gotowe do przędzenia. Ale to za kilka dni.